czwartek, 30 maja 2013

Od Noli Victorii

Byłam tak wyczerpana ostatnimi zdarzeniami, że spałam prawie do połódnia. Gdy wstałąm rano słońce było już w całej okazałości. Jasne promienie słoneczne raziły moje wciąż zaspane oczy. Przeciągłam się i ziewnęłam. Wytworzyłam małą chmurkę dzięki której mogłam ochronić sie od grzejącego słońca. Poszłam na polanę chcąc coś zjeść jednak nie znalazłam tam nic ciekawego. Po polanie chodziły ptaki i biegały wiewiórki. Zdołowana brakiem śniadania ruszyłam do wodospadziku. Głodna i wciąż trochę śpiąca zaczęłam pić wodę. Szuma spadającej wody sprawiał, że chciało mi się spać jeszcze bardziej. Położyłam się koło wody, oczy mi się zamykały jednak burczenie w brzuchu było zbyt wyczuwalne abym mogła zasnąć. Nagle jednak usłyszałam szelest. Wstałam szybko a z pomiędzy krzaków wyszedł szop. Westchnęłam i położyłam się spowrotem. Zwierzak kręcił się wokoło, starałam się go ignorować jednak gdy podszedł za blisko wyszczerzyłam kły i zawarczałam. Szop szybko się oddalił. Stworzenie znikło pomiędzy drzewami jednak po krótkiej chwili z tej samej strony znów słychać było szelest. Nie odwróciłam nawet głowy przekonana, że to znów ten szop jednak po chwili spojrzałam tam z ciekawości ale nie zobaczyłam szopa a wilka.

<Dokończy ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz